Trzech faworytów ale mistrz tylko jeden

Noc retransmisji – tak chyba muszę podsumować dzisiejszy wieczór, bo żadnej z trzech interesujących mnie walk nie widziałem na żywo. Jestem świeżo po obejrzeniu powtórek i oto co mi się nasuwa.

Dostał i przyłożył

Magomed Abdusalamow, rosyjski nieociosany puncher zrobił to co do niego należało i to czego wszyscy się po nim spodziewali. Tzn. zdrowo oberwał i to już w pierwszej minucie walki (Mago nie przykłada dużej uwagi do obrony) ale ostatecznie znokautował Jameela McCline’a. Serwisy pięściarskie zwracają uwagę na kontuzje nogi Amerykanina, ale patrząc na to jak dziarsko się poruszał McCline po ringu zaraz po zakończeniu walki chyba żadnej kontuzji nie było. Mago wyprowadził króciutki prawy (ciężko go dostrzec na powtórkach, ale raczej był), który powalił na matę potężnego Amerykanina, który faktycznie źle stał na nogach.

Abdusalamow kontynuuje zwycięski marsz i zalicza szesnaste z kolei zwycięstwo przed czasem.

Bitka Adamka

Podobny scenariusz miała walka Tomasza Adamka. Adamek był murowanym faworytem, Walker zawodnikiem prosto bijącym i dość schematycznym. Mimo to udało mu się zranić „Górala”. Czyżby ujawniały się pierwsze oznaki rozbicia (bo trudno nie wykluczać ich u zawodnika, który w swojej karierze z przyjmowania ciosów zrobił niejako część show – szczególnie w wadze półciężkiej), czy to po prostu bardzo mocny cios, który złapał Tomka czysto na szczękę? Adamek po kolejnych dwóch akcjach Travisa wyraźnie pływał ale trzeba przyznać, że świetnie zakończył rundę sam sadzając Amerykanina na deski. Nie po raz pierwszy „Góral” pokazał słynne serce do walki i przetrzymał ciężki moment.

Walka na pewno mogła się podobać ale Tomasz zdecydowanie powinien wyrzucić z głowy chęci pojedynkowania się z Władimirem Kliczko. Skoro w taki sposób potrafił go zranić przeciętny Travis Walker, to co zrobi z nim Kliczko? Aż strach myśleć, garda Adamka nie należy do szczelnych a jego balans i ruchy głową nie wydają się zbyt skuteczne. Na pewno nie uchronią go przed ciosami Kliczki. Władimir po prostu ciężko znokautuje Tomka i nie ma co do tego najmniejszych wątpliwości.

Trzeba też przyznać, że w dzisiejszej walce Adamek poszedł na żywioł, dał show w swoim starym stylu atakując ostro w półdystansie nieco zranionego Walkera. To nie była mądra walka Tomka, ale lubiący bitkę kibice mogli czuć się usatysfakcjonowani.

Wydaje się również, że nieco odchudzony Adamek prezentował się odrobinę lepiej szybkościowo i co warte zaznaczenia, był w stanie zranić Walkera.

Pożegnanie mistrza?

Na deser warto wspomnieć o Kliczko vs Charr. Również ten pojedynek nie wzbudzał zbyt wielu emocji. Walki braci Kliczko oglądam jednak konsekwentnie, bo kto wie kiedy doczekamy się szansy oglądania pojedynków innych mistrzów tej klasy. Niewykluczone, że wczorajszy pojedynek Witalija to był jego ostatni ringowy występ. Mówiąc szczerze, nie byłbym tym specjalnie zmartwiony.

Witalij od paru ładnych lat na rywali wybiera sobie mało wymagających przeciwników (wyjątkiem był tu Chisora, ale Dereck dał po prostu świetną walkę, dużo lepszą niż ktokolwiek mógł się spodziewać). Podobnie było tym razem. Manuell Charr to na chwilę obecną zawodnik, którego pokonaliby wszyscy polscy zawodnicy wagi ciężkiej. Sprostałby mu chyba nawet Krzysztof Zimnoch. Charr w ringu jest statyczny, powolny, stoi na wprost rywala i bije serie przy okazji niebezpiecznie się odsłaniając. W ubiegłym tygodniu zerknąłem na jego dwie walki, z Oloukunem i Bydenko. W obu nie przekonywał, choć twardego Gbenge Oloukuna usadził po ładnej akcji na korpus. Z Bydenko walczył fatalnie, i po takiej walce dostał szansę na pojedynek z Kliczko…

Jakkolwiek oceniać Charra, po obejrzeniu tych czterech niepełnych rund w wykonaniu Witalija nabieram przekonania, że starszy z braci wiele stracił ze swoich walorów. Nawet słabiutki Charr był w stanie zbliżyć się do Witalija i trafiać go dosyć obszernymi ciosami, które oczywiście nie robiły Kliczce żadnej krzywdy. Praca nóg przyszłego ukraińskiego parlamentarzysty nie jest już taka jak kiedyś, i choć Doktor Żelazna Pięść bez problemu poradził sobie z rywalem, to o wynik jego pojedynku z młodymi wilkami kategorii ciężkiej (Price’m, Furym, którzy dorównują mu warunkami) nie byłbym już tak spokojny.

Faktem jest, że z dzisiejszej nocy faworytów zwycięski wyszedł właśnie Witalij Kliczko. Tylko on nie popełnił większego błędu, i w przeciwieństwie do Mago i Adamka nie dał się posadzić na deski dużo słabszemu rywalowi, co mówiąc szczerze, byłoby nie lada sensacją. Ale właśnie dlatego to Witalij jest mistrzem. Nawet poza swoją optymalną formą Witalij deklasuje rywala, podobnie jak w przypadku walki Adamka i Abdusalamowa, rywala na papierze sporo słabszego.

Z trzech dzisiejszych pojedynków najciekawszy i najmniej oczywisty wydawał mi się pojedynek Abdusalamow vs McCline. W praktyce o jego wyniku dowiedzieliśmy się najszybciej. Boks jak zwykle rysuje własne scenariusze.