Cuda w Bethlehem

Przyznam się szczerze, że druga potyczka Adamka z Cunnem nie wzbudzała we mnie wielkich emocji. Pozornie sprawa wydawała się prosta. Mający zauważalne od pewnego czasu problemy z przyjmowaniem ciosów Cunningham miał się spotkać z cięższym o 10 kg od ich poprzedniej walki, i doświadczonym w walkach wagi ciężkiej Adamkiem, który będąc 10 kg lżejszy kładł go na matę trzykrotnie. Wydawało się, że wybór Cunna na rywala to wręcz pójście na łatwiznę, co potwierdzały wypowiedzi polskich ekspertów, wieszczących łatwą wygraną Polaka, na ringu w amerykańskim miasteczku o wdzięcznej nazwie Bethlehem.

Wymieniane atuty Polaka, w zestawieniu z atutami Cunninghama wydawały mi się jednak nieco pozorne. Nie widziałem żadnych materiałów z przygotować Amerykanina do tej walki, jednak w piątek, po ogłoszeniu wyników ważenia stwierdziłem, że o pozorach czas jednak zapomnieć. Głowę zaprzątała mi również myśl, kogo tak naprawdę położył na matę ringu w wadze ciężkiej Adamek (odpowiedź: nikogo) i czy w związku z tym można mówić o jakiejś przewadze siły ciosu nad Cunnem. Dodatkowo Cunn powtórzył manewr z walki Adamek vs Chambers, postawił na szybkość i dynamikę zupełnie odpuszczając temat masy. Masy, o którą tak dba w ostatnim czasie Adamek co nie wykluczone wpływa na osłabienie siły ciosu, a więc tego atutu, który dał mu zwycięstwo w pierwszej walce z Amerykaninem.

Wczoraj ponownie widzieliśmy, że cięższy o 10 kg Adamek jest wolniejszy, mniej dynamiczny i być może bije w związku z tym słabiej niż za czasów walk w kategorii cruiser. Coraz bardziej się ku tej tezie skłaniam, bo ciosy Tomka wyraźnie straciły na dynamice.

Wczorajszy wynik punktowy to kolejne rozczarowanie i powód do rozgoryczenia tym jak wyglądają realia boksu zawodowego. Realia, które ze sportem nie mają wiele wspólnego. Cunningham wygrał walkę, trafiał częściej i był skuteczniejszy. Na zwycięstwo jednak nie miał szans, bo to wygrana Polaka i kolejne jego pojedynki mają zapewnić dużą wypłatę jemu i jego mocodawcom w niedalekiej przyszłości.

W przeddzień Bożego Narodzenia, cuda znowu działy się w Bethlehem. Tym razem jednak bez pozytywnego wydźwięku.